sobota, 30 listopada 2013

Rocznym cyklem życia

Gdy można by było przyrządzić swe życie
jak pyszną kanapkę na chrupiącym chlebie





















1.
Najpierw dobry człowiek z czułością rąk drżących
zasiałby żyto w pulsującej ziemi.
Dojrzałby na niej warkocz bujnych kłosów,
sięgając blasku sierpniowego słońca.

2.
W tandemie niemal, starczyłoby tylko
w wiosennym śpiewie trzepoczących ptaków,
zasiać krzepką fasolę i lecznicze zioła
nęcące dyskretnie mądrością pokoleń.

3.
W ciszy i wdzięczności, targając mnie wiatrem,
w majowym szumie sadu, dotykając marzeń,
kwitłaby wonnie wiekowa węgierka.

4.
Brzemienna wrześniem, hojnym popołudniem
darowałaby wiernie życiodajne dzieło.

5.
Na skraju lasu, czekając na moment,
krystaliczna rzeka bawiąc się radośnie
pchałaby figlarnie dzielne młyńskie koła.

6.
Pomna rzece
dziękczynnie przesypując w dłoniach,
mąkę zbożem dojrzałą, dodałabym tylko
wodę i miłość
by w cieple pokoju
radości codziennej
wyrósł wonny bochen,
chrupiąc blaskiem chwili
zasiadłym przy stole.

7.
Tak w rocznym ledwie biegu
cyklu powszedniego
w zimowym przesileniu śnieżnego wieczoru,
zrodziłaby się nie z bólu
nie z codziennych znojów
pajda chleba
sycąca, jak życie szczęśliwe,
którego powstanie w linearnym czasie
zajmuje zwykle okamgnienie
lub wieczność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 
;